Panowie - dziś przeżyłem koszmar. Jestem gościem, który w swojej karierze przeżył zarżnięcie silnika OM616 na 120km trasie, takie przeżycie pozostawia ślady w psychice. Dziś było całkiem blisko ...
W poniedziałek w jednym z ursynowskich starych, rodzinnych zakładów
naprawiono mi mechanikę pompy podciśnienia i wymieniono łańcuch rozrządu w W115. Poraz drugi od jakichś 2000km wstawiono nową membranę i coś w mechaniźmie (używkę).
Od odbioru zrobiłem autem jakieś 200km. Pedał hamulca nie był tak miękki jak (wg mnie) powinien być, ale już przyjąłem że lepiej się zrobić nie da. Hamował poprawnie. Dziś musiałem wstać o 5.30 i w czasie jazdy miałem coraz większe problemy z wrzucaniem biegów. W końcu mogłem już wbić tylko 4kę !!- sytuacja jak wtedy gdy nie działa ten pompa sprzęgła.
Dojechałem na miejsce na 4ce, ale nie mogłem wrzucić wstecznego ani zgasić silnika. Kiedy otworzyłem maskę, zobaczyłem
otwór
w metalowej obudowie pompy podciśnienia, przez którą widziałem przegub z ramieniem do płetwy vacuum pompy !! Otwór miał jakieś 8x25mm.
Na szczęście uszkodzenie musiało zdażyć się chwilę wcześniej, bo wokół nie było wiele śladów oleju. (Na szczęście otwór w ogóle było widać).
Miałem na szczęście taki klej - plastelinę, samoutwardzający się po wymieszaniu 2 skłądników. Zakleiłem, odczekałem i włączyłem silnik.
Zagadał, biegi wchodziły elegancko, pedał hamulca nadal był twardy.
Powoli wróciłem do domu. Dojechałem, sprawdziłem - plastelina trzymała. Przeparkowałem i wtedy wyrwało mi kawał obudowy vacuum pompy - wszędzie ślady oleju, potem kałuża itp.
Czy ktoś miał podobne doświadczenia ?
Jak mam się teraz zachować wobec mechanika ?
Co mogło się zerwać, co mogło być źle podłączone ?
Ile zapłacę za nową pompę ?
Walnijcie za moje zdrowie browara, bo już mnie szlag trafia.
Ja przecież nie mam za co - wszystko pójdzie na pompę
Nie piszcie tylko, że nie trzeba było zostawić samochód - to była "ważna sprawa rodzinna".