Witajcie!
Dawno nic nie pisałem na forum, a teraz opiszę historie pewnego projektu.
Ok 2 lata temu wszedłem w posiadanie auta pierwotnie chyba W114 250 2.8 po siedmioletniej renowacji w Trzebnicy. Autko przeszło kompletna odbudowę, zostało polakierowane i odebrane jako gotowe do składania. Po zawiłym odbiorze auta przez jednego z forumowych kolegów, było odbierane pewnej nocy w styczniu 2013 roku, trafiło do mnie. Zastanawiałem się co z nim dalej robić, z jednej strony auto był zrobione i polakierowane a z drugiej strony od razu rzuciła mi się w oczy wychodząca rdza w okolicach tylnego zawieszenia. Pierwsze co zrobiłem to przetransportowałem auto, a w zasadzie sama budę bo jest to samo nadwozie na kołach, do zaprzyjaźnionego blacharza aby rzucił okiem. Pierwsze co zrobiliśmy to auto trafiło na kanał i okazało się, że rdzawych punktów w podwoziu jest więcej a do tego pod obfita ilością baranka ukazała się naszym oczom rdza. Decyzja mogła być tylko jedna ZRYWAMY wszystko... I tak też się stało. Podgrzewanie i usuwanie gum i baranków zajęło mi dwa pełne tygodnie, a przy okazji odsłoniła cały obraz zastanej sytuacji. Okazało się, że wstawiane blachy (nowe elementy) nie były niczym gruntowane a jedynie "zabezpieczane" barankiem, co skutkowało pokrywaniem się blachy rdzą na całej powierzchni podłogi i innych elementów. Następnym etapem było usuwanie szpachli, której nikt nie żałował, znajdowała się w ogromnych ilościach na ścianie grodziowej od strony zarówno silnika jak i kabiny, we wnęce koła zapasowego (kilka kg) itd. Po oczyszczeniu większości elementów stwierdziłem, że bez piaskowania się nie obędzie. Aktualnie buda jest w trakcie piaskowania...
Zdjęcia pojawią się niebawem, oraz opiszę różne ciekawe znaleziska....
_________________ Pozdrowienia Adam W116 300SD Turbo Diesel
MIKE SANDERs Korrosionsschutzfett www.bezkorozji.pl 535-466-616
|