Warning: Declaration of description_walker::start_el(&$output, $item, $depth, $args) should be compatible with Walker_Nav_Menu::start_el(&$output, $item, $depth = 0, $args = NULL, $id = 0) in /var/www/w114-115.org.pl/w/wp-content/themes/Canyon/functions.php on line 146
Niezdecydowani, czyli Beczką na Sycylię cz.1 - MB/8 Club Poland - Klub i forum Mercedes-Benz W114, W115, W123, W116, W124. W201

Cześć. Część z Was już nas zna, dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji parę słów celem wstępu. Jesteśmy Vpiqs’y – Marcin i Małgosia niepoprawni fani marki Mercedes. Dla nas prawdziwy samochód musi jeździć – więc jeździmy. Raz sedan, innym razem Coupe, ale zawsze W123. Raz w roku staramy się wyjechać na eskapadę wakacyjną i kilka mniejszych wypadów. Zazwyczaj zajmuje nam dużo czasu dokładne planowanie wyjazdów, trasy, atrakcje itd. Zazwyczaj, ale w tym roku było inaczej.

Mieliśmy wybranych kilka kierunków, ale nie mogliśmy się zdecydować na jeden konkretny. Zawsze było jakieś ale – tu za zimo i za dużo komarów, to za mokro i ten brexitt, znowu nie mam map i mało danych i tak do ostatniego, dosłownie, dnia przed wyjazdem. Trochę chyba przypadkiem – za sprawą zarezerwowanego dzień przed wyjazdem promu – kierunek Sycylia. Początek trasy był opracowany – pominięte o kilka kilometrów w zeszłym roku – muzeum Unimoga w Gaggenau (D), miasto samochodów i miasto pociągów w Miluzie (F), jak również muzeum Peugeota w Sochaux (F). Prom mieliśmy z Genui, więc po drodze jak nic trzeba odwiedzić Turyn. Z zaplanowanych rzeczy to by było tyle, reszta to już improwizacja 🙂

Auto przygotowane (umyte, wywoskowane i założony box) było już trochę wcześniej. Nie przeprowadzam jakiegoś wielkiego przeglądu – staram się, żeby auto było gotowe zawsze do drogi, a wszystko zrobione na czas.


Wystartowaliśmy 28 lipca w piątek ok północy. Szybko okazało się, że cały dzień w pracy później pakowanie samochodu i załatwianie ostatnich formalności zmęczyły mnie na tyle, że po 200 km miałem już dość jazdy. Do muzeum Unimoga mieliśmy prawie 900 km, zależało nam na wczesnym przybyciu, gdyż w muzeum odbywała się dodatkowa impreza – zlot camperów na bazie Unimogów. Na miejscu byliśmy ok 15.

Nawet najlepsze przygotowanie auta nie uchroni nas przed niespodziankami (szczególnie niedokładność mechanika). Całą drogę czułem dość intensywnie zapach ropy (mógł się pocić jeden z wtrysków – regulacja i sprawdzenie przed wyjazdem). Maska do góry – niestety to nie zapocony wtrysk dość mocno przepuszczał paliwo główny filtr paliwa. Szybko się okazało że nie mam klucza 22 i nie usunę wycieku do końca.


Miluza – hotel budżetowy z rodziny F1, tym razem okazał się dość przyzwoity. Przy noszeniu bagaży do hotelu natknąłem się hmmm … na „grupę nie francuzów” coś grzebali przy swoim busie. „Pożyczyłem” klucz nastawny i problem cieknącego paliwa w 2 minuty został usunięty.
Następny dzień to miasto samochodów, miasto pociągów, a później muzeum Peugeota. Miasto samochodów zaskoczyło na ilością eksponatów. Hale ciągnęły się w nieskończoność, a różnorodność marek przyprawiała o zawrót głowy.

W cenę biletu był wliczony pokaz na torze przy muzeum. Część z motoryzacyjnych legend ożyła – bardzo fajna atrakcja.

Samochody były czas na pociągi. Gwoli wyjaśnienia – w naszych podróżach często towarzyszy nam zielony potwór – żaba Stefan.

W trakcie zwiedzania wypatrzyłem pięknego kampera na parkingu, jak będzie jeszcze stał jak będziemy wychodzić to muszę mieć z nim foto
Zanim w moim sercu zagościła trójramienna gwiazda siedział lew (305). Bardzo fajne muzeum Peugeota w Sochaux.

Zrobiło się późno, a nas czekała przeprawa przez Szwajcarię, w drogę. Nocleg ustaliliśmy sobie na campingu w Martigny (byliśmy tam parę lat wcześnie przy okazji wyprawy do Szwajcarii). Niestety i tym razem zmęczenie, deszcz, stres związany z brakiem paliwa i góry nas (mnie) pokonały. Kolejny raz musieliśmy przespać się w aucie.
Rano na oparach dojechaliśmy do stacji samoobsługowej już we Włoszech, po częściowym dotankowaniu, uzupełnieniu kanistra ruszamy dalej – Turyn czeka. Zwiedzanie zaczęliśmy od starej części miasta i od Mole antonelliana , w którym znajduje się muzeum kinematografii, dodatkowo można wjechać na wieżę i zobaczyć przepiękną panoramę Turynu.

Brak przygotowania dało o sobie znać – w tym dniu muzeum motoryzacyjne tylko do 14. Następnego dnia dopiero od 14 i tak „przyczyna” odwiedzin Turynu musi poczekać na inny raz. W Turynie zatrzymaliśmy się na świeżo organizowanym campingu prowadzonym przez Szwajcarkę, to dzięki niej mieliśmy miejsce na następnym campingu w Genui.

Praktycznie cały dzień, przed wypłynięciem promu spędziliśmy w Akwarium w Genui i okolicznych muzeach. Po zeszłorocznym akwarium w San Sebastian czy Lizbonie czuliśmy się rozczarowani.

Po kontroli auta i ponad 3 godziny przed odpłynięciem promu, stajemy w pełnym słońcu na placu i czekamy…

Podróż tym promem to był prawdziwy koszmar, klima tak dawała, że zwyczajnie było zimno, dodatkowo wibracje były tak ogromne, że cały metalowy sufit wpadał w rezonans skutecznie uniemożliwiając spanie. Koszmarnie zmęczeni dotarliśmy na Sycylię. Wyjazd z promu to dla mnie szok. Wszyscy na hura, pchanie się, trąbienie, a do tego część z kierowców dopiero udawała się do swoich samochodów. Prawdziwy szok czekał na mnie dopiero na lądzie. Chwila w Palermo i…..tu nikt nie przejmuje się przepisami !!! Czerwone to jakiś kolor, STOP to tylko czerwona tabliczka, na rondzie ma pierwszeństwo ten , kto ma silniejsze nerwy, dzieci w fotelikach – po co, jak można na kolanach u mamusi, pasy ? jakie pasy no i hit – skutery są wszędzie z prawej, lewej z przodu, pod spodem m a s a k r a !!! Z promu do wynajętego apartamentu mieliśmy jakieś 5km jechaliśmy dobre 40 minut, a w tym czasie okazji do kolizji milion pięćset.
Od następnego dnia intensywne zwiedzanie wyspy. Pierwszy raz jazda była naprawdę nie znośna ze względu na temperaturę, a fotele z MBTEX nie pomagały.

Dalsza część naszej wakacyjnej przygody:

Niezdecydowani, czyli Beczką na Sycylię cz.2

Tekst i foto: Vpiqs

Comments are closed.

  • MB/8 Club Poland